Mimo miliardowych inwestycji rządu norweskiego w system kolejowy, pasażerowie będą musieli jeszcze długo czekać na znaczącą poprawę jakości usług. Thor Gjermund Eriksen, dyrektor generalny Bane Nor, przedstawił niepokojącą wizję przyszłości norweskiej kolei.
Według danych opublikowanych przez norweski dziennik VG, w ubiegłym roku co trzeci pociąg w Norwegii był opóźniony, odwołany lub miał zakłócenia w kursowaniu. Od 2019 roku narodowy operator kolejowy Bane Nor tylko dwukrotnie spełnił swoje cele dotyczące punktualności.
Sytuację komplikuje szereg czynników. Wokół Oslo nadal kursują 50-letnie składy, a dostawy nowych pociągów są opóźnione. “Będziemy musieli borykać się ze starymi pociągami jeszcze przez dwie lub trzy zimy,” przyznaje Eriksen. Dodatkowo, instalacja nowoczesnych systemów sygnalizacyjnych wymaga czasu, choć są już pierwsze sukcesy – na linii Gjøvik nowy system sprawdza się znakomicie.
Rząd próbuje znaleźć rozwiązania, planując między innymi fuzję państwowych firm Vy i Flytoget. Jednak przyszłość tego projektu stoi pod znakiem zapytania ze względu na zbliżające się wybory i sprzeciw partii prawicowych.
Według szefa Bane Nor, pierwsze znaczące usprawnienia możemy zobaczyć dopiero za 4-5 lat. Rok 2025 ma być przełomowy w kwestii intensyfikacji prac konserwacyjnych, choć wiele będzie zależeć od warunków pogodowych w okresie zimowym.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Eksperci podkreślają, że na obecną sytuację wpływają nie tylko zaległości w konserwacji, ale również trudne warunki geograficzne Norwegii. Mimo że rząd przeznacza znaczące środki na rozwiązanie problemów, szybkie naprawy okazują się trudne do zrealizowania.
Źródło: VG