Norweski parlament przegłosował znaczącą zmianę w prawie dotyczącym ochrony rzek. Od teraz małe elektrownie wodne będą mogły powstawać na chronionych dotąd akwenach bez konieczności uzyskania parlamentarnej zgody. Za zmianą głosowało 78 posłów, przeciw było 21.
Co to oznacza w praktyce?
Nowe przepisy umożliwią budowę elektrowni o mocy powyżej 1 MW na chronionych wodach, jeśli korzyści społeczne (np. ochrona przeciwpowodziowa) będą znaczące, a skutki środowiskowe “akceptowalne”. Dotyczy to aż 390 rzek i jezior, które stanowią około 25% norweskich obszarów wodnych.
Dwa obozy, dwie wizje
Ekolodzy są oburzeni. “To historyczny atak na norweską przyrodę” – twierdzi Une Bastholm z Partii Zielonych. Truls Gulowsen z Norweskiego Stowarzyszenia Ochrony Przyrody zapowiada walkę o każdą chronioną rzekę.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Z kolei rząd uspokaja. Ingvild Kjerkol z Partii Pracy podkreśla, że status ochronny rzek nie zostanie zniesiony, a projektów będzie niewiele. Zwolennicy zmian argumentują, że są one konieczne dla ochrony przeciwpowodziowej, szczególnie po dramatycznych powodziach z sierpnia 2023 roku.
Choć zmiana weszła w życie, to pierwsze elektrownie mogą powstać dopiero za kilka, a nawet kilkanaście lat. Każdy projekt będzie musiał przejść przez szczegółowy proces oceny środowiskowej.
Źródło: Stortinget, SNL, NRK