Norweski minister rolnictwa, Geir Pollestad, doświadczył szoku, gdy kupując składniki na zwykłe taco dla swojej czteroosobowej rodziny, zapłacił 529 koron. Ta sytuacja stała się symbolicznym przykładem rosnącej inflacji w Norwegii, która w ostatnim czasie przyspieszyła.
Podczas rozmowy z NRK, Pollestad zaznaczył, że ceny podstawowych produktów spożywczych, takich jak ziemniaki, jaja i łosoś, znacznie wzrosły w ciągu ostatniego roku. Przykładowo, kilogram cebuli kosztuje teraz 40 koron, a młode ziemniaki ponad 35 koron. Minister podkreślił, że chociaż celem rządu jest utrzymanie cen na niskim poziomie, ważne jest również, aby rolnicy otrzymywali godziwe wynagrodzenie za swoją pracę.
Chociaż w czerwcu 2024 inflacja w Norwegii spadła do poziomu najniższego od grudnia 2020 i wyniosła 2.6%, wzrost cen od czasu pandemii koronawirusa, a później sytuacji geopolitycznej, odcisnął mocne piętno na portfelach mieszkańców Norwegii, dla których w wielu przypadkach nawet koszt zwykłych zakupów spożywczych wiąże się z wydaniem sporej części domowego budżetu.
W Polsce inflacja w czerwcu, według najnowszych danych, również wyniosła 2.6%, co oznacza, że właśnie o tyle wzrosły ceny produktów i usług rok do roku, co jest z kolei wynikiem najwyższym od marca tego roku.
Źródło: NRK