Dzięki hojnym subsydiom i polityce prorozwojowej Norwegia zbliża się do realizacji jednego z najbardziej ambitnych celów na świecie – całkowitego wyeliminowania samochodów z silnikami spalinowymi. W norweskich miastach, takich jak Oslo, niemal co drugi samochód jest już elektryczny.
W nadchodzącym roku Norwegia planuje, by na rynku dostępne były wyłącznie pojazdy zeroemisyjne, wyprzedzając unijny cel zakazu sprzedaży aut spalinowych o dekadę. Wzrost popularności aut elektrycznych nie jest przypadkowy – od lat władze Norwegii zachęcają mieszkańców do ich zakupu, oferując szereg korzyści, takich jak ulgi podatkowe, bezpłatne parkowanie, czy możliwość korzystania z buspasów.
Dzięki popularności Tesli, samochody elektryczne stanowiły aż 96,4 proc. wszystkich rejestracji nowych samochodów w Norwegii we wrześniu, znacznie przewyższając europejską średnią wynoszącą 17,3 proc.
Historia norweskiej rewolucji EV
Pierwsze kroki ku elektromobilności Norwegia stawiała już w latach 90., gdy działacz ekologiczny Frederic Hauge oraz wokalista A-ha, Morten Harket, prowadzili kampanię na rzecz aut elektrycznych, jeżdżąc przerobionym, elektrycznym Fiatem Panda, bojkotując opłaty drogowe. Dziś Norwegia jest światowym liderem w adaptacji aut na prąd.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Czy inne kraje pójdą za Norwegią?
Eksperci uważają, że norweski sukces jest dowodem, że przejście na elektromobilność jest możliwe, nawet w kraju o trudnych warunkach klimatycznych. Zdaniem sekretarz generalnej Norweskiego Stowarzyszenia Pojazdów Elektrycznych, Christiny Bu, Norwegia nie miała szczególnych warunków, które faworyzowałyby elektryfikację w porównaniu do innych państw.
Źródło: TheLocal.no