Norweskie prawo nigdzie nie wspomina o tym, że w miejscu publicznym nie można przebywać bez ubrania. Mało tego – zakaz pokazywania nagiego ciała uważany jest za nielegalny.
Spór o nagość
O całej sprawie jako pierwszy poinformował Dagbladet. Okazuje się, że na terenie nadmorskiego kurortu Strandskogen, który mieści się w gminie Oslo, postawiono znak zakazujący kąpieli nago.
Działanie to nagłośnił filmowiec, Jan Dalchow, odpowiedzialny za powstanie filmu dokumentalnego Naked, w którym stara się odnaleźć odpowiedź na pytanie – dlaczego ludzie wstydzą się swojego nagiego ciała?
Uznał, że gmina działa bezprawne i „[…] powołuje się na ustawodawstwo, którego nie ma”.
Faktycznie, choć w Norwegii wyznacza się konkretne kąpieliska, na których można przebywać bez ubrań, norweskie prawodawstwo tak naprawdę nie zakazuje tego typu praktyk także w innych miejscach publicznych.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Potwierdza to konsultant ds. komunikacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, Andreas Skjøld-Lorange, mówiąc w rozmowie z NRK, że – „W Norwegii nie ma prawa, które wyraźnie zabrania bycia nago w miejscu publicznym”.
Jakie emocje budzi nagość?
Dalchow twierdzi, że nagość w miejscu publicznym nie jest nadużyciem seksualnym, a to, że ktoś odczuwa dyskomfort, widząc nagie ciała – nie usprawiedliwia napiętnowania.
Według liderki Stowarzyszenia Naturystów w Oslo, Helle Linné Eriksen – „To bardzo niefortunne, że nagość jest w tym wypadku oczywiście powiązana z seksem. Bycie nagim nie jest zachowaniem seksualnym, jest po prostu nienoszeniem ubrania”.
Gmina Oslo zgodziła się usunąć znak i przeprosiła za zaistniałą sytuację. Według urzędników znak powinien zostać usunięty już wcześniej.
„Cieszymy się, że mieszkańcy Oslo mówią o wszystkim, co należy poprawić, abyśmy mogli to naprawić, jeśli jest źle” – napisali urzędnicy w e-mailu do Dagbladet.