„Norweska Diana” wystąpiła 20 i 21 lutego w weekendowym podcaście NRK. W szczerej rozmowie podzieliła się z opinią publiczną wspomnieniami na temat swoich początków w rodzinie królewskiej. Mówiła także o wstydzie związanym z chorobą.
Nieuleczalna choroba
Niedługo po swoich 45 urodzinach norweska księżna poinformowała opinię publiczną o swoich dolegliwościach zdrowotnych. Żona następny tronu Norwegii cierpi na samoistne zwłóknienie płuc, które jest chorobą śmiertelną. Od tego czasu jej obowiązki służbowe zostały mocno ograniczone.
Wyznanie z 2018 roku zszokowało nie tylko Norwegię, ale i ludzi interesujących się życiem norweskiej monarchii z całego świata. Krajowe media mówiły o lekarskim wyroku wydanym na księżną. Pomimo wczesnego wykrycia choroby u żony następcy norweskiego tronu i zapewnień książęcej pary o dobrych prognozach, lekarze nie mają złudzeń – choroba jest śmiertelna.
Pałac norweski niezwykle rzadko udziela informacji na temat stanu zdrowia Mette-Marit.
„Nie jestem wystarczająco dobra”
W niedzielnym podcaście Mette-Marit podzieliła się szczerze ze słuchaczami towarzyszącymi jej na co dzień obawami i uczuciami. Wspominała między innymi swoje początki w rodzinie królewskiej, które nie należały do najłatwiejszych.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Księżna mówiła o ówczesnych trudnościach związanych z nagłym znalezieniem się w centrum uwagi oraz presją ze strony opinii publicznej. Początki jej małżeństwa z księciem Haakonem wspomina jako niezwykle trudne i stresujące. Stwierdziła także, że sięganie pamięcią do tego okresu wywołuje u niej mdłości.
Jak wyznała – „Jest wiele programów telewizyjnych, które ostatnio pokazywano o rodzinie królewskiej, w których na samym początku jest reportaż ze mną i Haakonem, a ja nie mogę go oglądać”.
Wstydliwość związana z chorobą
Księżna powiedziała także o swoich emocjach, dotyczących ograniczenia jej obowiązków służbowych. Mette-Marit czuła się początkowo zawstydzona z powodu swojej choroby i zmniejszonej aktywności w przestrzeni publicznej.
Jak powiedziała w NRK – „Właściwie obiecałam sobie, że po tym okresie już nigdy nie będę zawstydzona. Nie ma niczego, co pozwoliłoby mi poczuć, że nie jestem wystarczająco dobra w taki czy inny sposób”.
Mette-Marit mówiła także o presji, którą sama na siebie wywiera. Księżna stara się wykonywać swoje obowiązki najlepiej, jak potrafi i chęć bycia perfekcyjną pochodzi najczęściej od niej samej, nie jest zaś wynikiem nacisku kogoś z zewnątrz.
„Kiedy życie jest niezręczne, musimy odważyć się o tym rozmawiać” – zauważa żona następcy norweskiego tronu.