W niedzielę 11 sierpnia, 27-letni Polak zginął po upadku z klifu w Brufjellhålene, na granicy Agder i Rogaland. Mężczyzna, który mieszkał i pracował w Rogaland, wybrał się na wycieczkę z przyjaciółmi w okolicę Flekkefjord. Niestety, podczas wyprawy wpadł do morza.
Służby ratunkowe rozpoczęły akcję poszukiwawczą po zgłoszeniu zaginięcia mężczyzny. Akcja była utrudniona przez trudne warunki panujące na miejscu. W akcji ratunkowej wzięły udział łodzie ratunkowe, policyjne, strażackie, a także nurkowie-ratownicy i lotnicze pogotowie ratunkowe. Ciało mężczyzny znaleziono w wodzie wkrótce po północy.
Według ustaleń policji, nie ma podejrzeń o przestępstwo. Wypadek miał miejsce na bardzo stromym i odsłoniętym szlaku prowadzącym do Brufjellhålene, gdzie skały są często śliskie i niebezpieczne. To miejsce, gdzie upadek do morza stanowi poważne zagrożenie życia, ze względu na silne prądy oceaniczne i duże fale.
Tożsamość zmarłego została potwierdzona, a jego najbliżsi zostali powiadomieni o tragedii.
Według doniesień telewizji NRK, był to już drugi tragiczny wypadek na Brufjellhålene w tym roku. W marcu w tym miejscu utonęła pochodząca z Polski para. Brufjellhålene jest popularną atrakcją turystyczną, którą co roku odwiedza nawet 40 tysięcy osób.