Według służb celnych wzdłuż norweskiej granicy stale pojawiają się nowe, nielegalne drogi. Jak twierdzą funkcjonariusze – prób dostania się do Norwegii niezauważenie jest obecnie naprawdę dużo.
Norweska granica niczym szwajcarski ser
Norweskie służby coraz częściej odnajdują ślady, świadczące o tym, że ktoś próbował nielegalnie przekroczyć norweską granicę. Według nich problem ten stale narasta. I choć w zeszłym roku był częsty, obecnie tego typu przypadków odnotowuje się o wiele więcej.
Często o przypadkach nielegalnego dostania się do Norwegii informują właściciele ziemscy, którzy są w posiadaniu przygranicznych gruntów. Ślady opon na polach, utorowane przeszkody, wycięte krzaki – to obecnie codzienność na norweskiej granicy.
Jak donosi NRK, niektórzy rolnicy, którzy osiedli przy granicy, próbują załatwić sprawę na własną rękę. Na przykład wyrąbując drzewa, aby zatarasować nimi przejazd. Lecz dla chcącego przekroczyć granicę – nic trudnego.
Służby celne oraz policja ciągle wysyłają grupy strażników do monitorowania nielegalnych przejść, jednak zadanie to jest mocno utrudnione – obszar do przypilnowania jest bowiem duży.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Kto najczęściej nielegalnie przekracza granicę?
Według służb celnych bardzo często w takich przypadkach mamy do czynienia z próbami przemytu.
Jak mówi w rozmowie z NRK Gjermund Thoresen, kierownik komisariatu policji w Kongsvinger – „Niektórzy przemycają narkotyki lub skradzione towary”. Wielu ludzi dostaje się także w ten sposób do Szwecji, aby zakupić tam alkohol lub snus, czyli wyrób tytoniowy, który przypomina dostępną w Polsce tabakę.
Przypomnijmy, że w kwietniu tego roku do Norwegii chciał w podobny sposób dostać się rowerzysta, przewożący prawie 70 kilogramów narkotyków. Miał zamiar przekroczyć granicę w miejscu oddalonym od posterunku celnego o zaledwie 150 metrów. Trafił jednak na jedno z najbardziej strzeżonych przejść w kraju – Magnormoen. Wartość przejętego towaru oszacowano łącznie na kilka milionów NOK.