Jak donosi NRK, norwescy rolnicy uważają, że współpraca z NAV, dotycząca werbowania do pracy bezrobotnych Norwegów, często nie przynosiła żadnych wymiernych korzyści. Pochłaniała za to czas i pieniądze.
Taka pomoc – to żadna pomoc?
Jak mówi w rozmowie z NRK jeden z rolników zajmujących się w Norwegii hodowlą truskawek, Simen Myhrene – NAV chyba przez ten cały czas nie zrozumiało powagi sytuacji.
Właściciele gospodarstw rolnych zmagali się od końca stycznia z brakiem wykwalifikowanej siły roboczej. Zamknięte granice i utrudniony wjazd do krainy fiordów spowodowały deficyt pracowników i poważny kryzys w norweskim rolnictwie.
Norweska władza zdecydowała się wesprzeć rolnictwo, zachęcając bezrobotnych Norwegów do podejmowania pracy za pośrednictwem NAV. Oczekiwania minęły się jednak z rzeczywistością.
Ja twierdzi Myhrene w rozmowie z NRK – „Po pierwsze, są rodzaje prac, do których bezrobotni nie są przyzwyczajeni. Innymi słowy praca wymagająca fizycznie. A zdolność do opłacania produkcji, którą mamy, jest również dość słaba, więc wielu kończy z równie dobrymi zarobkami na zasiłkach dla bezrobotnych”.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Według niego chwilowa pomoc od NAV tak naprawdę nie przyniosła mu żadnych korzyści – była jedynie zasobochłonna.
Brak kwalifikacji i chęci do pracy
Według rolników bezrobotni Norwegowie nie mają po pierwsze – kwalifikacji, a po drugie – chęci do wykonywania pracy.
NAV w pierwszym kwartale tego roku informował, że ma do dyspozycji 4 000 Norwegów gotowych do pracy w rolnictwie. Gdy jednak próbowali oni swoich sił przy pracy w polu, wielu z nich bardzo szybko z niej zrezygnowało, o czym pisaliśmy w naszym artykule – 10 bezrobotnych Norwegów na farmie – ilu z nich dotrwało do końca zmiany?
Wielu rolników było nawet gotowych, by w dobie kryzysu sprowadzić do Norwegii zagranicznych robotników i opłacić ich pobyt w hotelach kwarantanny. Jak miesiąc temu oznajmił w rozmowie z NRK jeden z największych plantatorów truskawek w Telemarku, Petter Borgestad – „[…] jestem gotów zapłacić do 200 000 koron za stałych bywalców z Polski i Litwy, o których wiem, że mogą wykonać tę pracę, zamiast zatrudniać 100 niedoświadczonych Norwegów, o których nie mam pojęcia, czy będą pracować, czy też nie”.
Norwescy rolnicy mają nadzieję, że najnowsze poluzowania w kwestii podróży do krainy fiordów spowodują napływ zagranicznej siły roboczej, a sezon da się jeszcze uratować.
Więcej na ten temat przeczytasz w innych naszych artykułach: