Samica niedźwiedzia, prawdopodobnie odpowiedzialna za upolowanie 28 owiec w Beitstad i Bangdalen, została zastrzelona z rąk myśliwych w noc z niedzieli na poniedziałek.
To młoda i mała samica
Zestrzelony osobnik to około 4-letnia samica bez młodych. Myśliwi twierdzą, że ważyła stosunkowo niewiele, bo około 80 kilogramów. Prawdopodobnie to przez nią życie straciły ponad 2 tuziny hodowlanych owiec.
Jak powiedział w rozmowie z gazetą Trønder-Avisa główny myśliwy, Stein Kristian Røset – „Mogę potwierdzić, że młoda samica o wadze 78,6 kg została zastrzelona tuż po północy w poniedziałek. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to ten niedźwiedź zaatakował owce w Beitstad i Bangdalen”.
Specjaliści ds. klimatu i środowiska podejrzewają, że zwierzę przyszło na świat w Dyrdalen w Snåsa. Ten rejon należy do obszaru zarządzania niedźwiedziami, jednak z czasem młoda samica zaczęła przesuwać się na południe kraju. Tym samym opuściła bezpieczną strefę.
Z powodu szkód, które wyrządziła w kilku grupach owiec, władze zdecydowały się wydać pozwolenie na jej odstrzał. Działano więc głównie w interesie właścicieli zwierząt hodowlanych.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Ginący gatunek vs. hodowcy owiec
Według Sandry Borch z Partii Centrum sytuacja hodowców owiec w Norwegii jest niepewna. Dodatkowo o kraju tak naprawdę znajduje się więcej niedźwiedzi, niż podaje w swoich danych statystycznych Rovdata.
Jak dodaje, w momencie gdy drapieżniki znajdą się w okolicy wypasu owiec, powinny zostać przeniesione – lub zastrzelone i to „[…] niezależnie od tego, czy są to samce niedźwiedzi, samice czy młode […]”.
Niedźwiedź brunatny to największy drapieżnik zasiedlający terytorium Norwegii. W 2020 roku w krainie fiordów namierzono dokładnie 150 osobników. To najlepszy wynik od 2011 roku. Jednak niedźwiedź brunatny nadal znajduje się na liście gatunków pod ochroną oraz zagrożonych w Norwegii wyginięciem.