Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego Norwegia powinna rozpatrzyć możliwość opodatkowania takich elektrycznych aut jak np. Porsche lub Jaguar. Wszystko po to, aby zrekompensować koszty rządowej kampanii, zachęcającej mieszkańców Norwegii do kupna samochodów zasilanych prądem.
Ciąg strat
Norwegia w zeszłym roku ustanowiła światowy rekord, jeśli chodzi o sprzedaż elektrycznych aut – aż 54% nowych maszyn, które zakupiono w krainie fiordów, było zasilanych bateriami.
Do rosnącej z roku na rok popularności elektrycznych aut przyczyniła się rządowa polityka propagująca tego typu decyzje konsumenckie. Do 2025 roku Norwegia ma zamiar całkowicie zrezygnować ze sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi oraz wysokoprężnymi.
Nie obyło się jednak bez znacznych strat dla narodowego budżetu. W ramach zachęty władza Norwegii postanowiła bowiem zdjąć z aut elektrycznych podatek, który obowiązuje w przypadku samochodów z silnikami zasilanymi paliwami kopalnymi.
Według szacunków koalicji centroprawicowej w zeszłym roku Norwegia utraciła tym samym około 19,2 NOK dochodu. Każdy nowy samochód elektryczny, który zakupiono w ciągu ostatnich 12 miesięcy w krainie fiordów, mógł tym samym powiększyć narodowy budżet o 250 000 norweskich koron.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
Więcej podatków?
Ekonomiści podkreślają, że im droższy jest samochód, tym więcej traci państwo. W związku z tym w grupie samochodów elektrycznych, które mogłyby ulec opodatkowaniu jest m.in. Porsche, Jaguar, Tesla, Mercedes-Benz i wysokiej klasy Audi.
Jak pisze Reuters, Partia Pracy rozważa możliwość nałożenia podatku na samochody elektryczne, których wartość przekracza 600 000 NOK.
Według ekspertów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego – „Norwegia mogłaby lepiej ukierunkować swoje zachęty podatkowe, aby zwiększyć swój wpływ na środowisko”. Jak twierdzą ekonomiści, dobrym ruchem mogłyby być dotacje na złomowanie aut z silnikami spalinowymi i wysokoprężnymi lub zwiększenie podatku na samochody zanieczyszczające powietrze.