W wyniku decyzji rządu o otwarciu stoków narciarskich, 12 lutego polskie kurorty doświadczyły prawdziwego szturmu turystów. Konsekwencje nieprzestrzegania dotychczasowych zaleceń są bardzo poważne. I mogą być jeszcze bardziej brzemienne w skutkach.
Statystyki rosną
W momencie, gdy publikowaliśmy 5 lutego informację na temat decyzji rządu o poluzowaniu restrykcji, Ministerstwo Zdrowia mówiło dokładnie o 6 053 wykrytych tego dnia przypadkach zachorowań na Covid-19. W momencie wejścia nowych przepisów, czyli 12 lutego, wartość ta osiągnęła liczbę 6 379 zarażonych. Po ponad tygodniu obowiązujących poluzowań, 19 lutego o 10:30 Ministerstwo Zdrowia donosi, że wykryto 8 777 chorych.
Adam Niedzielski, minister zdrowia, twierdzi, że: „W Polsce mamy już trzecią falę koronawirusa, to nie jest zjawisko, które nas czeka w przyszłości”.
Dojdzie do cofnięcia poluzowań?
12 lutego rząd wydał zgodę na otwarcie hoteli, stoków narciarskich oraz niektórych ośrodków sportowych i kulturowych. Polacy chętnie zaczęli korzystać z odzyskanych przywilejów. Relacje z polskich gór unaoczniły tłumne kolejki do wyciągów oraz zatłoczone ulice Zakopanego.
Od 18 stycznia do szkół chodzą także uczniowie pierwszych trzech klas szkoły podstawowej. Od 1 lutego otwarte są ponadto galerie handlowe. Obecnie występujący wzrost liczby zakażeń może być pierwszym efektem poluzowań, dotyczących tych dwóch sfer. Na pełny obraz krzywej wzrostu zakażeń, powstałej w wyniku odmrożenia turystyki będziemy musieli poczekać jeszcze kilka dni.
MOTTY. WIĘKSZA SZANSA NA KREDYT
W wyniku wzmożonego ruchu turystów pojawił się pomysł o zamknięciu stoków i hoteli w pierwszej kolejności, aby uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa. Informacja ta nie została jednak potwierdzona przez rząd.
Ministerstwo Zdrowia apeluje o dyscyplinę
Według Niedzielskiego niezwykle istotne przy ocenianiu tego, jak będzie wyglądać trzecia fala, są dwa czynniki. Po pierwsze – zakres rozprzestrzeniania się bardziej zaraźliwej odmiany brytyjskiej SARS-CoV-2. Po drugie – społeczna dyscyplina przejawiająca się na wielu płaszczyznach. To od niej zależy skala zachorowalności. O tę społeczną odpowiedzialność apelują także polscy przedsiębiorcy z branży turystycznej.
Jak oświadczył rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz: „W granicach 10% transmisji wirusa w Polsce to jest transmisja mutacji brytyjskiej. W Europie obecność wirusa w wersji brytyjskiej podwaja się z tygodnia na tydzień. W Czechach przy granicy z Polską mamy wybuch tej transmisji w wersji brytyjskiej. Wiem, że jesteśmy zmęczeni epidemią, ale jeśli zbytnio poluzujemy, będziemy musieli się zamknąć bardziej niż dotychczas” – oznajmił.